9 czerwca 2017
Szlakiem nieistniejących osad
Beskid Niski. Kraina, której nie znam, ponieważ mało bywam w górach, tak samo jak i nad morzem. W czerwcu mogłem przyjrzeć się bliżej temu miejscu. Miejscem postojowym było gospodarstwo agroturystyczne Malowane Wierchy. Gospodarstwo prowadzone przez sympatycznych ludzi. w miejscowości Gładyszów, znanej z największej stadniny koni huculskich. Z okien pokoju rozciągał się widok na góry. Nie wędrowałem sam po szlaku turystycznym, nawet nie wiedziałbym od czego zacząć, miałem możliwość korzystać z pomocy przewodnika. Przy okazji dowiedziałem się wielu ciekawych informacji o Łemkach i tutejszym regionie.
Początek wycieczki to miejscowość Konieczna, na granicy polsko -słowackiej. Łąkami przeszliśmy do pierwszej miejscowości Rodocyny. Po drodze zobaczyłem takie widoki
 |
Storczyk, któremu mogłem się przyjrzeć z bliska. |
 |
Tego kwiatka poznałem dzięki MegiMoher, krzyżownica.Chyba .. |
Wędrowałem łąką,blisko granicy, dostrzegając różnorodność roślin.
Trawy, ostrożenie, jaskry i wiele innych.
 |
Ostrożeń |
 |
Piękna kwietna, naturalna łąka |
 |
Tutaj już widok na Słowację |
 |
Ta roślinka rosła w lasku, przypomina mi kurzyślad. |
Tutaj kolejne łąki ...
 |
storczyk ponownie |
 |
autor bloga |
Taki sielski widok z jakimś baldaszkowatym przedstawicielem ...
 |
Ten dzwonek mnie zdziwił, ponieważ był biały.. |
Zbliżamy się do punktu widokowego
A z niego widać Radocynę Górną. Tak, mało widać miejsca, które nie istnieje. Takich miejscowości mija się sporo. Rozpoznaje po dawnych piwniczkach, drzewach owocowych, cmentarzach. Historia tych miejscowości jest często bolesna.
 |
Tutaj widać lepiej tarasy, które wyznaczały pola. Widoczne są też drzewa owocowe. |
 |
Chabry po drodze mijane... |
 |
trochę inne niż znamy ... |
 |
w kolorze nieba... |
 |
Wypas owiec blisko Czarne |
 |
W Czarne jest stary cmentarz. |
 |
Drzwi z krótką historią miejsca. Pomnik. |
 |
Krowy spotkane w trasie do Wołowca
Wołowiec to taka spora wieś. Dopiero będąc w niej dowiedziałem się, że tam mieszka Andrzej Stasiuk.
Co zabawne dzień przed wyjazdem w góry otrzymałem książkę Andrzeja Stasiuka "Osiołkiem"
Po drodze miałem takie odkrycia, bniec różowy i niezapominajkę o białych kwiatach.
|
W Wołowcu natomiast take swojskie klimaty. Przy jednym z domów królowały łubiny. Cała masa tych ciekawych i uroczych kwiatów.
 |
Gładyszów |
Na koniec pożegnanie w Nowym Sączu w Browarze Trzy Korony. Beskid Niski mnie zaciekawił. Historia nieistniejących do pogłębienia.
Nogi niosą tylko, nie wiedzą gdzie chcą iść.
Czas poznać nowe miejsca.
Komentarze
Prześlij komentarz